Nawet w reklamach banki zastrzegają, iż skorzystanie z ich oferty będzie możliwe tylko po pozytywnej analizie zdolności kredytowej. Ustawa
„prawo bankowe” w art. 70 definiuje ją następująco:
Bank uzależnia
przyznanie kredytu od zdolności kredytowej kredytobiorcy. Przez zdolność
kredytową rozumie się zdolność do spłaty zaciągniętego kredytu wraz z odsetkami
w terminach określonych w umowie. Kredytobiorca jest obowiązany przedłożyć na
żądanie banku dokumenty i informacje niezbędne do dokonania oceny tej
zdolności.
Tyle definicja.
Przełóżmy to teraz z „bankowego” na „polski”.
Bank po prostu sprawdzi, czy twój
dochód wystarczy na raty twoich starych kredytów, ratę kredytu
wnioskowanego, oraz na życie. Jak to sprawdzi?
Twój dochód
netto (czyli to co dostajesz „na rękę” pomniejszy o wysokość płaconych rat
kredytowych, oraz koszty utrzymania rodziny. Do kosztów tych można podejść
dwojako. Bank może cię spytać, ile kochany kliencie wydajesz na życie (czynsz,
media, jedzenie, wszelkie abonamenty). Najprawdopodobniej skorzysta jednak ze
swoich własnych tabel. Analitycy banku sami oceniają ile może kosztować
utrzymanie rodziny. Biorą tu pod uwagę zarówno ilość osób tworzącą wraz z tobą gospodarstwo domowe, jak i miejscowość w
jakiej zamieszkujesz (wieś, małe miasto, duża aglomeracja). Im więcej osób w
domu tym oczywiście wyższy koszt utrzymania, nie jest on jednak liczony
proporcjonalnie. Tzn. gdy bank np. uznaje że koszty utrzymania 1 osoby wynoszą
1000 zł, nie oznacza to że do utrzymania rodziny 3-osobowej potrzeba 3000 zł.
Wszak część kosztów ponosimy wspólnie, niezależnie od tego ile osób z nami
pomieszkuje. Pewnie zatem przyjmie taki koszt w wysokości ok. 2700 zł. Te
koszty potrafią znacznie różnić się w poszczególnych bankach. Dlatego właśnie,
często mimo że przedstawiasz takie samie dane w różnych bankach w jednym
chętnie kredytu ci udzielą, a w innym z przykrością poinformują o braku
zdolności. Często też banki przy wyliczaniu zdolności kredytowej, do raty
wnioskowanego kredytu doliczą tzw. bufor (nawet do 1,5 punktu procentowego). Po
prostu na papierze powiększą twoje oprocentowanie o wskazana wielkość, by
sprawdzić czy jesteś w stanie spłacać kredyt w sytuacji gdyby jego
oprocentowanie wzrosło.
Dochód natomiast
zostanie oceniony na podstawie zaświadczenia od pracodawcy. Przed epoka RODO
banki dzwoniły do pracodawców celem potwierdzenie danych zawartych w zaświadczeniu. Obecnie już z tego
potwierdzania telefonicznego często rezygnują, bo pracodawcy (słusznie) boją się udzielać takich informacji. Nadal jednak dane te są weryfikowane. Zapewne
zostaniesz poproszony o historię twojego rachunku. Bank porówna informację z
zaświadczenia z twoimi miesięcznymi wpływami na konto. Pamiętaj że do dochodu
nie będą wliczane wszelkie zapomogi, 500+, jednorazowe premie, czy wpływające
na konto alimenty. Co do alimentów, jeżeli to jednak ty je płacisz to twój
dochód zostanie o nie pomniejszony. Twój dochód pomniejsza także (ale nie w
całości) limity w koncie czy karty kredytowe – niezależnie od tego czy z nich
korzystasz.
Na kilka m-cy
przed kredytem warto popracować nieco nad swoją zdolnością (na ogół robimy
to od 3 do 6 m-cy przed planowaną wizytą
w banku). Oto kilka rad:
- Jeżeli część wynagrodzenia twój pracodawcy daje ci do ręki, poproś go by jednak przelewał ci na konto (tak jak mówiłem bank porówna kwotę z wyciągu z kwotą z zaświadczenia i.. do wyliczenia zdolności weźmie tą mniejszą),
- Jeśli posiadasz ale nie korzystasz z limitów w rachunkach czy z kart kredytowych to po prostu je zamknij. Jeśli korzystasz, zastanów się nad ich zmniejszeniem lub całkowita spłatą. Wprawdzie bank nie odejmie od dochodu całego twojego limitu, lecz od 1 do 6% (w zależności od banku). Zatem przy karcie kredytowej na 10 000 zł, bank co miesiąc pomniejszy twoje wynagrodzenie o kwotę od 100 zł do 600 zł.
- Kończy ci się jakiś kredyt? Pozostała ci niewielka kwota do spłaty? Może dasz radę ją spłacić, wtedy rata tego zobowiązania nie będzie już ci ciążyć przy wyliczaniu zdolności.
- Pracownicy często korzystają z pożyczek z zakładowych funduszy socjalnych. To dobrze, są one wygodne i znacznie niżej oprocentowane niż kredyty. Ich raty jednak także obniżają zdolność. Dlatego warto czasem spłacić je szybciej, lub z zaciągnięciem kolejnego wstrzymać się aż do uzyskania kredytu.
Na swojej zawodowej drodze spotykam jednak „mistrzów” którzy idą o
krok dalej. Często zarabiają dobrze, współmałżonek jednak dokłada mało
do rodzinnej kasy, a do tego wokół biega gromada dzieci. By obniżyć koszty
utrzymania przed kredytem mieszkaniowym niektórzy potrafią wziąć rozdzielność
majątkową i wmawiać bankom że dzieci utrzymuje żona/mąż. Zdarza się że
niektórzy nie wykazują wszystkich dzieci na siłę usamodzielniając takiego
18latka (mieszka poza domem, niech się sam utrzymuje – oczywiście na papierze).
Nie polecam jednak takiego kombinowania. Pamiętajcie że składanie fałszywych
oświadczeń rodzi konsekwencję…
By wyliczyć wstępnie zdolność nie potrzeba wcale biec do banku,
czy płacić „doradcy” lub „pośrednikowi”. Możecie wyliczyć ja sami za pomocą
kalkulatora, lub skorzystać z darmowych gotowców w Internecie, np. tu.
Sprawdź też, czy twój bank nie posiada własnego kalkulatora na swojej
stronie.
Czasem słyszę od klientów, że ich bank nie liczył im zdolności,
nie chciał żadnych zaświadczeń i sam zaproponował kredyt na kilkanaście tysięcy
zł. Cóż, to że o nic cię nie prosił nie znaczy że nie liczył. Pamiętaj, że bank
widzi jakie wynagrodzenie wpływa na Twoje konto, widzi jakie raty z niego
płacisz i pewnie też uzyskał od ciebie zgodę na weryfikację twoich rat w BIKu
(o którym napiszemy później). Zatem zanim cokolwiek ci zaproponował, z
pewnością dobrze to już przeliczył...
Fajnie opisane
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo
Usuń